sobota, 25 lutego 2012

Mała Syrenka


Kiedy mojego męża nie ma w domu czas płynie jakoś tak wolniej. Od bardzo dawna nie spędzałam soboty i niedzieli bez niego. Nigdzie się nie spieszę, nie ma do czego i po co.
Dzieci bawią się RAZEM (!) bez kłótni, bijatyk i krzyku. Słyszę, że budują coś z klocków. Jejku! Jak na reklamie płatków śniadaniowych, albo margaryny, czy czegoś tam jeszcze. Jaka cudowna chwila, o chwilo trwaj!
Wczoraj byłam na wspaniałych urodzinach czteroletniej solenizantki. Były wspaniałe. Utrzymane w klimacie podmorskim ;). Moja córka – siedmioletnia - czuła się chyba troszeczkę jak mocno przerośnięta rusałka morska, ale dzielnie brała udział we wszystkich zabawach i ostatecznie była zadowolona. Zresztą, każda okazja  jest dobra, aby się przebrać w piękną sukienkę przerobioną przez zdolną ciocię, a która w zależności od potrzeby może być sukienką wróżki, królewny, motylka, a także RUSAŁKI MORSKIEJ.
O rany! Kiedy przypomnę sobie z dzieciństwa mój sztandarowy strój krakowianki….. ubierałam go przez kilka lat na wszystkie możliwe okazje (dopóki mogłam się w niego wcisnąć). Pod koniec szczerze go nie cierpiałam, oddałabym swoje młode życie za jeden bal karnawałowy w przedszkolu w stroju eterycznej królewny a nie przaśnej krakowskiej dziouchy.
 W każdym razie impreza urodzinowa Małej Syrenki udała się znakomicie.
Dla rozładowania emocji, a także dlatego, że uwielbiam tańczyć,  pojechałam wieczorem na ZUMBĘ. Bardzo dawno już nie byłam i po prostu bawiłam się świetnie. To jeden z niewielu pewnych sposobów na poprawienie humoru jaki na mnie działa.
   to oczywiście nie nasza grupa, my jesteśmy lepsze ;)))))

Podoba mi się ta cudowna, kobieca energia, która wyzwala się pod wpływem skoków, okrzyków, kręcenia biodrami, trzęsienia pośladkami i nie dającym się powstrzymać śmiechem. Ale najbardziej lubię to, że każda z nas może przez chwilę pobyć znowu małą dziewczynką i wariować bez skrępowania. W zajęciach uczestniczą dziewczyny, kobiety w najróżniejszym wieku i budowie ciała. Nie zawsze możemy zrobić wszystkie układy i ćwiczenia, czasem mamy za duży brzuszek, a czasami za słaba kondycję, albo niedostatecznie rozciągnięte mięśnie, ale w powietrzu czuje się  taką fajną akceptację tego wszystkiego. Nikt nikogo nie ocenia, nie porównuje, po prostu bawimy się.
Ostatnio niepodzielnie króluje:


uczymy się go śpiewać podczas tańca, tylko pojęcia nie mam o czym śpiewamy

            No tak, zdaje się, że zgodna współpraca moich dzieci zakończyła się . Zbudowały sobie samoloty i robią bombardowanie! Mężulku wracaj do domu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz