piątek, 14 grudnia 2012

znowu bez tytułu



Sterta rzeczy do prasowania kłębi się na fotelu jak wielki wyrzut sumienia. Nie mam zwyczaju składać ciuchów po zdjęciu z suszarki więc robi się z nich wielka kolorowa kula z wystającymi rękawami koszul, bluz, bluzek, bluzeczek, nogawkami przeróżnych spodni, czasem zawinie się gdzieś jakaś skarpeta, albo majtki.
Sterczy taka wydęta i czekająca aż się nią zajmę. Udaję, że nie widzę, nie słyszę męża, który szpera po szafie szukając jakiejś dawno uprasowanej koszuli, która co prawda nie należy do kategorii „ulubionych”, ale jest prosta znaczy uprasowana jeszcze w październiku.
A więc kłębi się i nic, ale to absolutnie nic nie wskazuje na to, że zniknie, albo przynajmniej zmaleje.
W walce o moją uwagę zwyciężają w kolejności:
Zakupy, obranie ziemniaków, zaległe sprawozdania, ugotowanie zupy, przejrzenie materiałów ze szkolenia, załadowanie zmywarki, refleksja nad sensem niektórych moich działań zawodowych, znów zaległe sprawozdania. A prasowanie…..nawet nie jest zapisane do kolejki.
Zresztą jak wiele innych spraw. Staram się jednak zauważać plusy.
Po pół roku pracy odniosłam pierwsze sukcesy. Komuś byłam absolutnie niezbędna, aby porozmawiać z dzieckiem, które sprawia trudności, a jedna pani powiedziała, że nie mogę jej nigdy opuścić i że jestem taka mądra i miła. Przepraszam, że o tym wspominam, ale każdy człowiek potrzebuje pozytywnych wzmocnień, zwłaszcza, że comiesięczny przelew z „zakładu pracy” jest raczej wzmocnieniem obojętnym.
Wokół wszędzie widać przygotówkę do Świąt, ekologiczną i komercyjną, a właściwie komercyjną i ekologiczną. Wielka beka pełna żywych, ale nieruchomych z ciasnoty karpi straszy w Tesco, w radio mówią, żeby kupować już zabite i „obrobione”, że sztuczna choinka będzie się rozkładać 400 lat i żeby robić ozdoby z papieru.  Raczej nie sądzę.
W tym roku jakoś mam wrażenie, że „osaczenie świąteczne” nie jest aż tak nachalne jak zwykle. Może już się uodporniłam, albo oglądam za mało TV, albo za mało po sklepach chodzę, nie wiem. W każdym razie jakoś tak nie czuję ciśnienia i dobrze mi z tym. Okna to sobie tak od niechcenia umyję, może nawet uprasuję co nieco, ale  bez przesady, bez szaleństw.

oto jedyny mocny przedświąteczny akcent : widok z mojego okna






Sentencja na dziś z  "Szczęście na każdy dzień":

najpiękniejszym darem jest przebaczenie
tam gdzie go zabraknie 
natychmiast wyrośnie mur
a od jednego muru zaczyna się więzienie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz