poniedziałek, 24 września 2012

Ile kosztują dzieci?



Kiedy byłam dziewczynką, moim ulubionym zajęciem było śpiewanie do dezodorantu i naśladowanie układów choreograficznych Madonny. W moim naiwnym mniemaniu doszłam w tym zajęciu do dosyć dużej wprawy i byłam pewna, że zostanę  superstar. Niestety, nikt nie podzielał mojego entuzjazmu.
Teraz jedyną osobą, która uważa mnie za superstar jest mój mąż, zwłaszcza kiedy jakimś cudem uda mi się pieczeń, albo w innej sytuacji o której nie będę się tu rozpisywać. Całkowicie spełnia to moje  pragnienia i marzenia dotyczące bycia wielką gwiazdą. Jestem nią po prostu, domowa gwiazdeczka hehehe, troszkę podstarzała i nerwowa, ale co tam.
W każdym razie, starania moich rodziców dotyczące rozwijania moich pasji i hobby ograniczyły się do kupienia nowoczesnego sprzętu grającego nazwanego „kasetowiec”, który „wkołomacieju” odtwarzał te same kawałki Madonny. Byłam naprawdę uszczęśliwiona.
Siedziałam dzisiaj w poczekalni szkoły baletowej razem z innymi mamami i tatusiami i tak sobie to wszystko przypomniałam. Moja córka odkryła w sobie talent i już siedzę w tej poczekalni z bolącymi oczami, bo w nocy obudziłam się i nie mogłam spać (witaj stresie!).
Rzeczywiście ma predyspozycje, potrafi wygiąć swoje ciało jak cyrkowiec, robi gwiazdy, szpagaty i mostki, staje na rękach i owija nogami szyję. Może powinna uprawiać jakąś gimnastykę artystyczną, ale w okolicy nie ma takiej możliwości. No więc balet.
Dziewczynki w tiulowych spódniczkach, strojach jak na wesele, obcisłych body i sexy legginsach.  Kalina w swoim dresie miała dosyć niewyraźną minę, ale stwierdziła, że balet to jej droga życiowa. No i co? Kupiłam baletki, zamówiłam strój łabędziątka i siedzę w tej poczekalni. Wokół mnie laptopy, tablety, Rzeczpospolita, wiadomości biznesowe, Wyborcza i notowania giełdowe. Jest też babcia, która przyprowadziła wnuczkę i smacznie zasnęła sobie nad Panią Domu. Jedna z mam delektuje się chwilą spokoju, ma to po prostu wypisane na twarzy – ten błogi, cudowny stan nicnierobienia i to tak uczciwie usprawiedliwiony. Rozsiadła się wygodnie na krześle, wyciągnęła nogi przed siebie i wpatruje się w muchę na suficie. Polubiłam ją od razu.
Podliczam sobie w myślach ile kosztują dzieci
Klasa pływacka – składki klubowe, ubezpieczenia, autobus na basen, trener
Nauka gry na gitarze, dojazdy
Judo, dojazdy
Balet, czesne, strój łabędziątka, baletki, dojazdy
Mogłabym to wszystko olać, nigdzie ich nie zapisywać, oszczędzić masę pieniędzy. Kiedy widzę radość w oczach mojej córki, kiedy po raz setny powtarza ten sam ruch nogą moje wątpliwości pryskają i jestem wdzięczna losowi, że mam możliwość dać im to wszystko i uwielbiam tą poczekalnię i to, że ta mucha tak sobie leniwie łazi po tym suficie, a ja mogę sobie wyprostować nogi i śledzić ją wzrokiem. A może się zdrzemnę po prostu….











2 komentarze:

  1. To wszystko zaprocentuje.
    To po prostu inwestycja.
    Najlepsza!

    A co do baletu - mam koleżankę, która kilka lat tańczyła w poznańskiej szkole baletowej.
    W końcu zrezygnowała, bo podobno miała nieustanną nadwagę, której nie mogła zbić. A chuda była jak wiórek! :) Tak czy inaczej - ma teraz jakieś 35 lat, dwoje dzieciaczków i piękną postawę oraz bardzo zgrabny, delikatny sposób chodzenia. Uwielbiam na nią patrzeć :)

    OdpowiedzUsuń