Sterta rzeczy do prasowania kłębi
się na fotelu jak wielki wyrzut sumienia. Nie mam zwyczaju składać ciuchów po
zdjęciu z suszarki więc robi się z nich wielka kolorowa kula z wystającymi rękawami
koszul, bluz, bluzek, bluzeczek, nogawkami przeróżnych spodni, czasem zawinie się
gdzieś jakaś skarpeta, albo majtki.
Sterczy taka wydęta i czekająca
aż się nią zajmę. Udaję, że nie widzę, nie słyszę męża, który szpera po szafie
szukając jakiejś dawno uprasowanej koszuli, która co prawda nie należy do
kategorii „ulubionych”, ale jest prosta znaczy uprasowana jeszcze w październiku.
A więc kłębi się i nic, ale to
absolutnie nic nie wskazuje na to, że zniknie, albo przynajmniej zmaleje.
W walce o moją uwagę zwyciężają w
kolejności:
Zakupy, obranie ziemniaków,
zaległe sprawozdania, ugotowanie zupy, przejrzenie materiałów ze szkolenia, załadowanie
zmywarki, refleksja nad sensem niektórych moich działań zawodowych, znów
zaległe sprawozdania. A prasowanie…..nawet nie jest zapisane do kolejki.
Zresztą jak wiele innych spraw. Staram
się jednak zauważać plusy.
Po pół roku pracy odniosłam
pierwsze sukcesy. Komuś byłam absolutnie niezbędna, aby porozmawiać z
dzieckiem, które sprawia trudności, a jedna pani powiedziała, że nie mogę jej
nigdy opuścić i że jestem taka mądra i miła. Przepraszam, że o tym wspominam, ale
każdy człowiek potrzebuje pozytywnych wzmocnień, zwłaszcza, że comiesięczny
przelew z „zakładu pracy” jest raczej wzmocnieniem obojętnym.
Wokół wszędzie widać przygotówkę
do Świąt, ekologiczną i komercyjną, a właściwie komercyjną i ekologiczną. Wielka
beka pełna żywych, ale nieruchomych z ciasnoty karpi straszy w Tesco, w radio
mówią, żeby kupować już zabite i „obrobione”, że sztuczna choinka będzie się
rozkładać 400 lat i żeby robić ozdoby z papieru. Raczej nie sądzę.
W tym roku jakoś mam wrażenie, że
„osaczenie świąteczne” nie jest aż tak nachalne jak zwykle. Może już się
uodporniłam, albo oglądam za mało TV, albo za mało po sklepach chodzę, nie
wiem. W każdym razie jakoś tak nie czuję ciśnienia i dobrze mi z tym. Okna to
sobie tak od niechcenia umyję, może nawet uprasuję co nieco, ale bez przesady, bez szaleństw.
oto jedyny mocny przedświąteczny akcent : widok z mojego okna
Sentencja na dziś z "Szczęście na każdy dzień":
najpiękniejszym darem jest przebaczenie
tam gdzie go zabraknie
natychmiast wyrośnie mur
a od jednego muru zaczyna się więzienie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz