Lubię takie zatrzymujące się chwile, które są kompletnie
bezużyteczne i nikomu niepotrzebne. Takie momenty dnia, kiedy pomiędzy jedną, a
drugą sprawą do załatwienia wyłania się czas niezagospodarowany. Nie jest to „ocean
czasu”, ledwie „ mała kałuża”, ale jakże
wspaniała. Takie sobie poł godzinki, czy 40 minut na niewiadomoco. Ostatnio zdarzają
mi się takie chwile regularnie dwa razy w tygodniu, kiedy czekam na moją córkę
w poczekalni szkoły baletowej. Wiem dokładnie ile mam czasu, mogłabym gdzieś
pójść, coś zrobić pożytecznego, ale jest to czas tak krótki, że nie ma sensu
nigdzie łazić, ale na tyle długi, aby zagłębić się w fotelu ( tam są bardzo
wygodne fotele) i zająć się na przykład patrzeniem w jeden przysłowiowy punkt,
pozwalając myślom „odjechać” tam gdzie akurat żywnie im się podoba, „rozjechać
się” na trochę. Albo, bez cienia poczucia winy, bo w końcu nie będę zatykać
sobie uszu, podsłuchać, co ludzie mówią. Swoją drogą niektórzy ludzie
kompletnie nie odczuwają skrępowania opowiadając , niby szeptem, o intymnych
problemach, mając jednocześnie świadomość, że ich słowa MUSZĄ słyszeć inne,
obce osoby siedzące, w gruncie rzeczy bardzo blisko na sąsiednich fotelach.
A jak się nie zapomni w pośpiechu przed wyjściem włożyć
książki do torby, to ją wyjąć i poczytać zupełnie bezkarnie. I to lubię
najbardziej, chociaż słuchanie innych też jest czasem baaaaaardzo zajmujące.
Ostatnio przeczytałam sobie dwie książki Krystyny Jandy,
które czyta się łatwo, miło i przyjemnie. Niektóre rzeczy odbieram podobnie jak
ona. Wyliczam:
Dzieci są
najważniejsze.
Do gotowania nie
wystarczy nawet najbardziej precyzyjny przepis, potrzebny jest talent. Ja również
go nie mam.
Lubię starych ludzi,
często mają wiele do powiedzenia.
Mam wiele niepotrzebnych
gratów, których nie potrafię się pozbyć.
Mam problemy ze snem.
Jestem nerwowa.
Chamstwo mnie
obezwładnia.
Morze jest cudowne.
Dom nad morzem jeszcze
bardziej cudowny.
Poza tym przeczytałam ostatnio wywiad z Marią Peszek. To jedna
z najdziwaczniejszych artystek na tym świecie. Jej sztuka KOMPLETNIE do mnie
nie dociera. Próbowałam czytać te naturalistyczne okropności, ale doprawdy nie
mam pojęcia, co ona chce przez to wszystko powiedzieć? O co właściwie chodzi? Może
ktoś wie?
uwielbiam Twoją pisaninę
OdpowiedzUsuńto przemiłe
OdpowiedzUsuńpo prostu mnie zatkało
dzięki