Wyjechaliśmy nad
morze w niedzielę po południu, a w poniedziałek rano już dzwoniły.
- Mamusiu, a co tam robisz?
- Tęsknimy bardzo, kiedy wracasz?
- No tak, u babci jest fajnie, ale wolałbym być w domu….
- Bawimy się trochę, byliśmy z babcią na spacerze, a na
wakacje pojedziemy wszyscy razem?
- No to pa, kocham Cię pa pa!
Odkładam słuchawkę i myślę sobie.
Tak, kocham je
bardzo. Każde w inny sposób, ale oboje równie mocno.
Nie, nie tęsknię za nimi.
Nie, nie mam wyrzutów sumienia.
Tak, chciałabym tu jeszcze zostać.
Tak, dobrze mi samej.
Nie, nie odczuwam żadnego braku.
Nie, nie chcę jeszcze wracać.
Nie sądziłam, że jako domowa kobieta tak bardzo zrobiłam się
domowa, że prawie zabrakło miejsca na – kobieta. Kiedy tak jestem sobie sama ze
sobą i ze swoim mężczyzną zbliżyłam się bardzo do swojej kobiecej energii. Nie
chcę przez to powiedzieć, że dom, dzieci odzierają z tej energii, ale pod
wpływem niezmiennie tych samych czynności, trosk i frustracji ta energia
spłaszcza się jakoś. Robi się taka jednowymiarowa i nudna. Zapomniałam, jaka
może być wspaniała.
Myślę, że wszystkie bardziej lub mniej zapominamy. Jedno
dziecko, potem może drugie, nieprzespane noce, choroby, problemy, wiązanie
końca z końcem, gary, prasowanie, zniecierpliwienie, kłótnie, warczenie,
ubranie byle jakie, szminka skamieniała, tusz do rzęs wykruszony, on plecami
odwrócony i w ekran wpatrzony. I łza w poduszkę po cichu.
- Mamusiu, ale dlaczego musicie tam jechać sami, bez nas?
- Musimy, po prostu musimy synku.
"Jedno dziecko, potem może drugie, nieprzespane noce, choroby, problemy, wiązanie końca z końcem, gary, prasowanie, zniecierpliwienie, kłótnie, warczenie, ubranie byle jakie, szminka skamieniała, tusz do rzęs wykruszony, on plecami odwrócony i w ekran wpatrzony. I łza w poduszkę po cichu."
OdpowiedzUsuńto chyba to sedno sprawy. i chyba każda z nas przez to przechodzi, przechodziła lub przechodzić będzie. zazdroszcze możliwości wyrwania się z kieratu. ściskam :)