Dorwałam wreszcie chwilę wolną. Ręce mi się trzęsą, nie wiem
na czym się skupić, bo tyle myśli przelatywało mi ostatnio przez głowę, setki,
tysiące myśli, a z każdej z nich mogłabym rozwinąć zgrabny tekścik, może
niedługi i nie dla każdego ciekawy, ale na pewno jakiś. Najczęściej, pomysły atakują
mnie gdy jadę samochodem, stoję na światłach, albo w korku. Ostatnio ze względów
zawodowych spędzam za kierownicą bardzo
dużo czasu więc mam czas na myślenie, niestety nie na pisanie….. Wieczorem
zawsze znajdą się jakieś priorytety i żegnaj wolna chwilo!
Ostatnio zdarzyło mi się coś, co spowodowało takie wrażenie,
jakby mi ktoś nagle przywalił piąchą między oczy. Gdzieś jechałam, gdzieś się
spieszyłam, gdzieś mi było bardzo pilno, bo cenne minuty uciekały, a przecież
jeszcze to i tamto i owamto, w torebce zadzwonił telefon. Zwykle nie odbieram, gdy
kieruję, ale tym razem automatycznie i bez zastanowienia odebrałam……
Odezwała się koleżanka z klasy, kiedyś bardzo bliska, teraz
daleka. Stanęłam na poboczu drogi i słuchałam tego, co mówi. Krew odpłynęła mi
z twarzy i zakręciło mi się w głowie. Wszystko, co było takie cholernie ważne
po prostu zniknęło, a ja siedziałam w aucie wpatrzona w jakiś nieistniejący
punkt.
Następnego dnia szłam za nią długim, pokręconym, szpitalnym
korytarzem. Patrzyłam dyskretnie na jej głowę okrytą chustką, pod którą dopiero
odrastały włoski i na bluzę z dresu pod którą miała protezę usuniętej piersi. Słuchałam
o przypadkowej diagnozie, o metodach leczenia, o świetnych lekarzach i na
szczęście już dobrych wynikach badań.
Słuchałam o jej dzieciach, którymi od kilku tygodni zajmuje
się wyłącznie tata, o wątpliwościach, o strachu, o nadziei, o walce. Patrzyłam na jej uśmiech,
na jej siłę.
Mówiła, że to było jej potrzebne, ten czas, ten zakręt, to
zatrzymanie. Jedno jest pewne – mnie też zatrzymała, pociągnęła mnie za szmaty
i zatrzymała. Minęło już dwa tygodnie, a ja wciąż myślę, o tym, jak to dobrze,
że do mnie zadzwoniła i spowodowała, że przystanęłam i zastanawiam się nad tym
gdzie właściwie, kurdę biegnę?
Jakie to ważne, żeby mieć do kogo zadzwonić...
OdpowiedzUsuńDziękuję!
OdpowiedzUsuń